Nadchodzący Antychryst: Czy zbawienie nadejdzie od maszyny?

14

Tradycyjny obraz Antychrysta jako pojedynczej, złowrogiej postaci może stać się przestarzały. Rosnąca tendencja sugeruje, że siłą przeciwstawiającą się rozkwitowi człowieka może nie być osoba, ale system, a konkretnie przyspieszony rozwój zaawansowanych technologii. To nie jest tylko debata teologiczna; pozostaje pytanie, czy narzędzia mające rozwiązać problemy ludzkości zamiast tego tworzą nową formę niszczycielskiej mocy.

Technologia obiecuje zbawienie

Głównym argumentem nie jest to, że Dolina Krzemowa jest celowo zła; raczej nieustanna pogoń za „postępem” technologicznym prowadzi do niezamierzonych konsekwencji. Miliarderzy i liderzy technologii otwarcie dyskutują o stworzeniu „nadludzkiej inteligencji” – systemów, które mogą przewyższyć ludzką racjonalność i rozwiązać globalne kryzysy. Ta obietnica zbawienia – zjednoczonej, racjonalnej przyszłości – jest echem pierwotnego wezwania Antychrysta z narracji religijnych: postaci oferującej szybkie i zdecydowane rozwiązanie rozpadającego się świata.

Apel jest świetny. Technologia jest reklamowana jako neutralna siła zdolna do przezwyciężenia ludzkich niedociągnięć, takich jak pasja, zniszczenie i podział. Aktywnie promuje się pogląd, że maszyny mogą zjednoczyć ludzkość w ramach jednej logicznej struktury. Ta narracja w wygodny sposób pomija dynamikę mocy właściwą takim systemom: kto kontroluje technologię i w jakim celu?

Herezja cyfrowa: chrześcijaństwo bez Chrystusa

Najbardziej niepokojący aspekt to zbieżność ambicji technologicznych z podtekstem religijnym. Niektóre postacie otwarcie dyskutują o „przesyłaniu” ludzkiej świadomości na podłoża cyfrowe – skutecznie poszukując nieśmiertelności w maszynach. To pragnienie przypomina „cyfrową herezję”, wypaczoną formę chrześcijańskiej eschatologii. Tradycyjną wiarę w boskie zbawienie zastępuje obietnica przewagi technologicznej.

Zamiast szukać odkupienia przez wiarę, uwaga skupia się na stworzeniu „raju” w krzemie. Ostatecznym celem nie jest służenie Bogu, ale stanie się bogami — budowanie istot, które przekraczają ludzkie ograniczenia i oferują nową formę życia wiecznego. Ambicja ta, choć przedstawiana jako postęp, niesie ze sobą tę samą pychę, co pierwotny mit o Antychryście: wiarę, że ludzkość może stworzyć własne zbawienie bez boskiej interwencji.

System jako antagonista

Niebezpieczeństwo nie leży koniecznie w celowej złośliwości jednostek, ale w wewnętrznej logice samego systemu technologicznego. Wraz z postępem technologii coraz większy nacisk kładzie się na wydajność, kontrolę i optymalizację. Wartości te, choć pozornie neutralne, mogą łatwo podważyć ludzką autonomię, zniszczyć naturalne ekosystemy i pogłębić nierówności społeczne.

System nie wymaga pojedynczej, możliwej do zidentyfikowania postaci Antychrysta. Zamiast tego funkcjonuje jako samowystarczalny cykl innowacji i kontroli, stopniowo przekształcając świat na swój obraz. Obietnica zbawienia staje się pułapką, gdy ludzkość zrzeka się swojej autonomii w zamian za iluzję bezpieczeństwa i postępu.

Prawdziwy Antychryst może nie być osobą ani nawet świadomą istotą. Może to być po prostu nieubłagany, nieświadomy impuls samej technologii, obiecujący zbawienie, jednocześnie zapewniający nową formę zniewolenia.